Sprawdź kto dzownił z numeru: 508529478

Numer telefonu: 508529478


Inny format zapisu: 508-529-478, 508 529 478

Słownie: pięć, zero, osiem, pięć, dwa, dziewięć, cztery, siedem, osiem,

Numeracja operatora komórkowego: Orange
* W zwizku z tym, że numery telefonów można przenosić miedzy operatorami. Nie ma pewności czy aktualnie numer telefonu 508529478 jest w sieci Orange

Sumaryczna ocena numeru: pozytywna Korzystając z naszej wyszukiwarki dowiesz się w kilka sekund kto do Ciebie dzwonił. Nie ma prostszego sposobu na poznanie właściciela numeru telefonu 508529478. Nasza baza jest bardzo szeroka, znajdują się w niej miliony numerów telefonu. Możesz być pewny że znajdziesz tam także numer 508529478

Dzięki naszej wyszukiwarce poznasz nie tylko osobę, która dzwoniła. Dzięki zakładce ostatnie wyszukiwania dowiesz się czy połączenia z tego numeru otrzymali także inni użytkownicy. Za sprawą komentarzy dodawanych przez naszych użytkowników będziesz wiedział się w jakiej sprawie osoba ta chciała się z Tobą skontaktować i czy warto oddzwonić na ten numer. W ten sposób unikniesz połączeń od oszustów i naciągaczy, dowiesz się czy warto wystrzegać się połączeń z numeru 508529478

Jeśli numer 508529478, który wpisałeś nie znajduję się w naszej bazie oznacza to że prawdopodobnie jest bezpieczny lub żaden użytkownik go jeszcze nie dodał. Zachowaj jednak czujność, telemarkerzy czy przedstawiciele firm od czasu do czasu zmieniają swoje numery telefonu. Jeśli okaże się że to numer nękający – dodaj go naszej bazy. W ten sposób ostrzeżesz innych użytkowników!

Komentarze dodane przez użytkowników dla numeru 508529478
  • Data dodania: 2023-03-01 10:29:14 Ocena: pozytywna

    na plus

  • Data dodania: 2023-03-26 10:51:51 Ocena: negatywna

    na minus, oszust

  • Data dodania: 2023-04-04 16:47:16 Ocena: pozytywna

    polecam

  • Data dodania: 2023-04-05 10:16:57 Ocena: pozytywna

    Bardzo pozytywna osoba

  • Data dodania: 2023-04-05 10:26:12 Ocena: pozytywna

    Polecam salon , super tapicerki

  • Data dodania: 2023-04-13 21:42:33 Ocena: pozytywna

    Moge siebie polecic . Robimy profesjonalnie i terminowo ;) Oszusta wpisala instytucja/osoba ktora zmaga sie z moim negatywem na allegro. Wczesniej straszono juz mnie ze jesli nie usunę udostępnia moje dane osobowe. Co zreszta zrobiono. Sprawa zgloszona do odpowiednich organow.

  • Data dodania: 2023-04-20 16:32:38 Ocena: pozytywna

    również polecamy

  • Data dodania: 2023-04-20 20:57:31 Ocena: negatywna

    Janusz Magiera, Spadochroniarzy 49 42-202 Częstochowa

  • Data dodania: 2023-06-07 11:30:39 Ocena: pozytywna

    Rada mał­pa, że się śmie­li, Kie­dy mo­gła udać człe­ka, Wi­dząc pa­nią raz w ką­pie­li, Wla­zła pod stół - ci­cho cze­ka. Pani wy­szła, drzwi za­mknę­ła; Mał­pa fi­glarz - nuż do dzie­ła! Wziąw­szy pań­ski cze­pek ran­ny, Prze­ście­ra­dło I zwier­cia­dło - Szust do wan­ny! Da­lej kur­ki krę­cić żwa­wo! W lewo, w pra­wo, Z dołu, z góry, Aż się ukrop pu­ścił z rury. Cie­pło - miło - nie­bo - raj! Mał­pa my­śli: "W to mi graj!" Haj­że! Ko­zły, nur­ki, zwro­ty, Fi­gle, pso­ty, Aż się wody pod nią mącą! Ale cie­pła coś za wie­le... Tro­chę nad­to.. Ba, go­rą­co!... Frasz­ka! mał­pa nie cie­lę, So­bie po­ra­dzi: Skąd ukrop cie­cze, Tam pa­lec wsa­dzi. - Aj, gwał­tu! Pie­cze! Nie ma co cze­kać, Trze­ba ucie­kać! Mał­pa w nogi, Ukrop za nią - tuż, tuż w tro­py, Aż pod pro­gi. To nie żar­ty - pa­rzy sto­py... Da­lej w okno!... Brzęk! - Ucie­kła! Że tyl­ko pal­ce po­pie­kła, Na­der szczę­śli­wa. Tak to zwy­kle mał­pom bywa.

  • Data dodania: 2023-06-07 11:31:21 Ocena: pozytywna

    Osioł­ko­wi w żło­by dano, W je­den owies, w dru­gi, sia­no. Uchem strzy­że, gło­wą krę­ci. I to pach­nie, i to nęci. Od któ­re­goż te­raz za­cznie, Aby so­bie pod­jeść smacz­nie? Trud­ny wy­bór, trud­na zgo­da - Chwy­ci sia­no, owsa szko­da. Chwy­ci owies, żal mu sia­na. I tak stoi aż do rana, A od rana do wie­czo­ra; Aż na­resz­cie przy­szła pora, Ze ośli­na po­śród ja­dła - Z gło­du pa­dła.

  • Data dodania: 2023-06-07 11:32:39 Ocena: pozytywna

    Na dzie­dziń­cu przy kur­ni­ku Krzyk­nął ko­gut - ku­ku­ry­ku! Ku­ku­ry­ku! - krzyk­nął dru­gi, I da­lej w czu­by! Biją skrzy­dła jak kań­czu­gi, Dzió­bią dzio­by, Drą pa­zu­ry Aż do skó­ry. Już krew ka­pie, pie­rze leci - Z kwocz­ką uszedł ry­wal trze­ci. A wtem in­dor dmuch­nął: - Hola! - Sta­ła się jego woła. - O co idzie, o co cho­dzi? In­dor was po­go­dzi. - Na to oba, każ­dy so­bie: - Prze­drzeź­niał się mej oso­bie. - Moi pa­no­wie - In­dor po­wie - Nie­po­trzeb­nie się czu­bi­ło, Prze­drzeź­nia­nia tu nie było; Oba­dwa z jed­nej za­pia­li­ście nuty, Bo­ście oba­dwa ko­gu­ty. - Kie­dy głup­stwo je­den po­wie, Głup­stwo dru­gi mu od­po­wie; Po­tem pła­cą ży­ciem, zdro­wiem. Co rzec na to? Wiem - nie po­wiem.

  • Data dodania: 2023-06-07 11:33:10 Ocena: pozytywna

    Cze­mu ty szu­misz? Noc się wia­tru pyta. „Cze­mu? Bo żyję... dmę so­bie i kwi­ta“, Od­po­wie­dział wiatr burz­li­wie, „Ale to­bie ja się dzi­wię, „Zim­no czy cie­pło, sło­ta czy po­go­da, „Ty wciąż mil­czysz, spisz jak kło­da“, Noc mu na to: Je­steś w błę­dzie Zu­peł­nie w tym wzglę­dzie, Bo kto mil­czy, nie śpi wca­le, Ale ra­czéj czu­wa sta­le, Tego, któ­ry dzia­ła w ci­szy, Głu­piec ni­g­dy nie do­sły­szy. A z two­je­go szu­mu Ni po­mo­cy, ni ro­zu­mu, I jak świat świa­tem i wszę­dzie Wiatr wia­trem tyl­ko bę­dzie.

  • Data dodania: 2023-06-07 11:33:38 Ocena: pozytywna

    Od pra­wie­ków w ca­łym świe­cie, Kogo kol­ka w boku gnie­cie, Każ­dy so­bie pier­dzi chęt­nie, Ci­cho, smut­no lub na­mięt­nie. Sta­ry, mło­dy, mały, duży, Wszyst­kim dym się z dupy ku­rzy, Każ­dy chęt­nie por­t­ki pru­je, Bliź­nim pod nos po­pier­du­je. Pier­dzą pan­ny, do­bro­dzie­je, Księ­ża, szlach­ta i zło­dzie­je, Na­wet pa­pież cho­ciaż mier­nie, Też ka­dzi­dłem so­bie pierd­nie. Pier­dzą lu­dzie na sie­dzą­co, Na sto­ją­co i cho­dzą­co, Pier­dzą na­wet przy ko­cha­niu, By dać tak­tu jak przy gra­niu. Kra­sa­wi­ce w wie­ku kwie­cie, Pier­dzą ci­cho jak na fle­cie, A po­waż­ne w wie­ku damy Wy­pier­du­ją całe gamy. I w te­atrze i w ko­ście­le, W dnie po­wsze­dnie i nie­dzie­le, I fi­lo­zof i ma­to­łek, Każ­dy pier­dzi cią­gle w sto­łek. Je­den prze­brał w ja­dle miar­kę I ma w du­pie oli­wiar­kę. Gdy chciał pierd­nąć na od­mia­nę, Ob­srał okna, drzwi i ścia­nę. Ten zaś smro­dzi jak nie­cno­ta, Jak­by zjadł zde­chłe­go kota. A kie­dy się czosn­ku naje, To aż wia­trak w oknie sta­je. A ten trze­ci jest w hu­mo­rze, Kie­dy pierd­nąć so­bie może, Więc na­tę­ża siłę całą By po­pier­dzieć chwi­lę małą. Tam ją­ka­ła w ką­cie stoi, Dupę ści­ska bo się boi, Chciał­by so­bie pu­ścić bąka, Lecz w pier­dze­niu też się jąka. Jed­nym sło­wem w ca­łym świe­cie, Kogo bzdzi­na w du­pie gnie­cie, Wszy­scy niech se pier­dzą chęt­nie, Ci­cho, smut­no lub na­mięt­nie.

  • Data dodania: 2023-06-07 11:34:08 Ocena: pozytywna

    Pa­weł i Ga­weł w jed­nym sta­li domu, Pa­weł na gó­rze, a Ga­weł na dole; Pa­weł, spo­koj­ny, nie wa­dził ni­ko­mu, Ga­weł naj­dzik­sze wy­my­ślał swa­wo­le. Cią­gle po­lo­wał po swo­im po­ko­ju: To pies, to za­jąc - mię­dzy sto­ły, stoł­ki Go­nił, ucie­kał, wy­wra­cał ko­zioł­ki, Strze­lał i trą­bił, i krzy­czał do zno­ju. Zno­sił to Pa­weł, na­resz­cie nie może; Scho­dzi do Gaw­ła i pro­si w po­ko­rze: - Zmi­łuj się wać­pan, po­luj ci­szej nie­co, Bo mi na gó­rze szy­by z okien lecą. - A na to Ga­weł: - Wol­noć, Tom­ku, W swo­im dom­ku. - Cóż byłe mó­wić? Pa­weł ani pi­snął, Wró­cił do sie­bie i czap­kę na­ci­snął. Na­za­jutrz Ga­weł jesz­cze smacz­nie chra­pie, A tu z po­wa­ły coś mu na nos ka­pie. Ze­rwał się z łóż­ka i pę­dzi na górę. Sztuk! puki - Za­mknię­to. Spo­glą­da przez dziu­rę I wi­dzi... Cóż tam? cały po­kój w wo­dzie, A Pa­weł z węd­ką mie­dzi na ko­mo­dzie. - Co wać­pan ro­bisz? - Ryby so­bie ło­wię. - Ależ, moś­pa­nie, mnie ka­pie po gło­wie! A Pa­weł na to: - Wol­noć, Tom­ku, W swo­im dom­ku. - Z tej to po­wiast­ki mo­ral w tym spo­so­bie: Jak ty komu, tak on to­bie.

  • Data dodania: 2023-06-07 11:34:32 Ocena: pozytywna

    Głu­pie wszyst­kie pta­ki! - Rze­kła sowa. Na te sło­wa Jaki taki Da­lej w krza­ki; Mi­łość wła­sną na i ptak. Ale śmiel­szy sta­ry szpak Gwi­znie, sko­czy Jej przed oczy I za­py­ta jej­mość pani, Z ja­kich przy­czyn wszyst­kich gani. - Bo­ście śle­pi. - Bo­śmy śle­pi? A któż wi­dzi le­piej? - Ja, bo bez słoń­ca po­mo­cy Wi­dzę w nocy. - Na to od­rzekł sta­ry szpak: - Wi­dzieć za­wsze wszyst­kim wspak To nie chlu­ba, Sowo luba. Mo­żeś mą­dra - niech tak bę­dzie, Lecz twą mą­drość kry­je cień, A tym­cza­sem sły­chać wszę­dzie: Każ­da sowa głu­pia w dzień!

  • Data dodania: 2023-06-07 11:35:24 Ocena: pozytywna

    Pan Ta­de­usz wszedł pierw­szy, drżą­cy­mi rę­ka­mi Drzwi za sobą za­my­ka, och! Na­resz­cie sami. Ach! Zo­siu, ach Zo­sień­ko, jak mi nie­wy­god­nie Po­patrz, jak mi od­sta­je, spójrz no na moje spodnie. Zo­sia łzy rzew­ne roni i za pierś się chwy­ta, Że to była dzie­wecz­ka z chłop­cem nie oby­ta, Nie wie­dzia­ła za­iste, czy ma się ca­ło­wać Ze swym mę­żem, czy pła­kać, czy pod zie­mię scho­wać. Stoi tedy i mil­czy, Ta­de­usz po­ma­łu Jął się przy­go­to­wy­wać do ce­re­mo­nia­łu. Od chwi­li, gdy ich ślub­na przy­wio­zła ka­re­ta, Ta­de­usz miał myśl jed­ną - myśl ta to mi­ne­ta. (Sztu­ka wów­czas na Li­twie ni­ko­mu nie zna­na, Dziś już roz­po­wszech­nio­na, ale źle wi­dzia­na Przez strze­gą­ce cór swo­ich sę­dzi­we ma­tro­ny I księ­ży, któ­rzy nie­raz gro­mią ją z am­bo­ny). Ta­de­usz, że we Fran­cji dłu­gie lata ba­wił, Wiel­ce się w uży­wa­niu sztu­ki onej wpra­wił, Nie­zmier­nie li­zać lu­biał, wy­ra­żał mnie­ma­nie, Że mi­ne­ta o wie­le prze­wyż­sza je­ba­nie, Bo ku­tas zmysł do­ty­ku za­le­d­wie po­sia­da, Ję­zyk na­to­miast sma­kiem prócz do­ty­ku wła­da, Poza tym wszyst­kim zmy­sły, z wy­łą­cze­niem słu­chu, Speł­nia­ją pew­ną rolę, kie­dy ję­zyk w ru­chu. Na przy­kład po­wo­nie­nie cipy... Wzrok się ra­czy Tym, cze­go śle­py ku­tas nie zo­ba­czy. Tak my­śląc, jął Ta­de­usz pie­ścić swo­ją żonę. Naj­pierw z ga­lan­te­ry­ją uca­ło­wał dło­nie, Po­tem na łóż­ku sa­dza i ma­ca­jąc ręką, Dwa cy­cusz­ki jak pącz­ki wy­czuł pod su­kien­ką, Wziął też do ręki cy­cuś, a za­raz i dru­gi, Oba były jed­na­kie, ża­den na­zbyt dłu­gi. I po­czął je ca­ło­wać - dłu­go po­żą­dli­wie, Wresz­cie usta ode­rwał i, w na­głym po­ry­wie, Suk­nię swej lu­bej Zosi za­rzu­cił na gło­wę, ścią­gnął na dół maj­tecz­ki, ślicz­ne, ko­ron­ko­we, Dar ciot­ki Te­li­me­ny, ku nóż­kom się schy­lił, Naj­pierw na nie po­pa­trzał, po­tem je roz­chy­lił, Ca­łu­jąc po­żą­dli­wie od we­wnętrz­nej stro­ny, Aż Zo­sia za­po­mnia­ła zu­peł­nie obro­ny I dzie­wi­cze opo­ry za­raz od­rzu­ci­ła, Bo Zo­sia cho­ciaż mło­da, ale dziew­ką była. I cho­wa­jąc w po­dusz­ki, za­wsty­dzo­ne lice, Po­ka­za­ła mę­żo­wi całą ta­jem­ni­cę, Co ukry­ta głę­bo­ko wśród zło­ci­stych wło­sów Ró­żo­wia­ła nie­win­nie, jak kwia­tek wśród kło­sów.

  • Data dodania: 2023-06-07 11:35:41 Ocena: pozytywna

    Ta­de­usz po mi­strzow­sku roz­po­czął mi­ne­tę, Naj­pierw li­zał po wierz­chu, roz­pa­lał ko­bie­tę. Jęła więc Zo­sia wzdy­chać, ję­czeć, wresz­cie krzy­czeć. Ta­de­usz rad jej wię­cej roz­ko­szy uży­czyć, Wsa­dził głę­biej, ję­zy­kiem jak młyn­kiem ob­ra­cał, Rę­ka­mi Zo­się z góry aż do dołu ma­cał, Przy tym ru­chli­wy ję­zyk co­raz głę­biej wty­kał, Krztu­sił się, dła­wił, śli­nę i wło­sy po­ły­kał, Ob­ra­ca­jąc ję­zy­kiem co­raz żwa­wiej, głod­niej, Wresz­cie za­ję­czał lek­ko i spu­ścił się w... spodnie. Chwi­lę po­le­żał ci­cho i od­po­czął tro­chę, tu­ląc nos oraz usta w za­wi­słą piź­dzio­chę. Wresz­cie pod­niósł się z łoża, od­szedł od Zo­sień­ki I z lek­ka, ocie­ra­jąc wąsy grzbie­tem ręki, Jął się żywo roz­bie­rać. Zdjął pas z ku­ta­sa­mi, ścią­gnął kon­tusz i żu­pan, buty z cho­le­wa­mi, Ko­szu­lę zdjął przez gło­wę, haj­da­we­ry zło­żył, A ga­cie prze­mo­czo­ne na krze­śle po­ło­żył. Wresz­cie usiadł na łożu, od­sap­nął tro­szecz­kę, Po ja­jach się po­gła­skał, spoj­rzał na żo­necz­kę: Suk­nia na twarz rzu­co­na za­sło­ni­ła lice, Od­sła­nia­jąc cy­cusz­ki, pę­pu­szek i picę. Wi­dok ten znów krew wzbu­rzył w panu Ta­de­uszu, Choć się do­pie­ro spu­ścił, na­brał ani­mu­szu. Jął roz­bie­rać żo­necz­kę, spo­so­bić po­sła­nie, By tym­cza­sem po­cze­kać, aż mu ku­tas sta­nie.

  • Data dodania: 2023-06-07 11:36:07 Ocena: pozytywna

    Więc pyta się: co to jest? i do cze­go słu­ży? Przed chwi­lą taki mały, te­raz taki duży, O! a jak się roz­cią­gnął i jak się roz­wi­ja, Dłu­gi taki i gład­ki, ni­czym gę­sia szy­ja. A cóż go też od spodu tak ład­nie przy­stra­ja? Rzekł Ta­de­usz z po­wa­gą: Zo­siu, to są jaja. To zaś, co cię w tak wiel­kie wpra­wi­ło zdu­mie­nie, Oby­czaj­nie na­zy­wać trze­ba - przy­ro­dze­nie. Ku­ta­sem tak­że zwa­ne, cho­ciaż czę­ściej bywa, Że chłop­stwo i po­spól­stwo chu­jem go na­zy­wa. Ręka, gło­wa czy noga jed­ną na­zwę mają Ten zaś nie­wiel­ki wie­cheć lu­dzie okre­śla­ją Tak dzi­wacz­ny­mi na­zwy. Sę­dzia nie­raz zrzę­dzi, Że jak się robi cie­pło, to go kuś­ka swę­dzi. Pod­ko­mo­rzy zaś wa­łem ku­ta­sa na­zy­wa, A Woj­ski za­ga­nia­czem go nie­raz prze­zy­wa, Ma­ciek mówi wi­sie­lec, bo już stać nie zdo­ła, A Ger­wa­zy na chłop­skie dzie­ci nie­raz woła: Nie baw się Woj­tuś ptasz­kiem. Jan­kiel cym­ba­li­sta Zwie go smo­kiem lub bu­cem, i rzecz oczy­wi­sta Jesz­cze dziw­niej­sze na­zwy lu­dzie wy­my­śla­ją, Uła­ni go na przy­kład pytą na­zy­wa­ją. Za to ucze­ni w pi­śmie, pe­nis - okre­śla­ją. Tak wy­ja­śniał Ta­de­usz te spra­wy po­wo­li, Chcąc tym­cza­sem po­ka­zać, jak ku­tas pier­do­li. I chcąc na­ukę po­przeć sto­sow­nym przy­kła­dem Za­czął wpy­chać... da­rem­nie, cho­ciaż ru­szał za­dem. Za­sa­pał się, za­po­cił, chuj się nie za­głę­biał, Zdu­miał się tedy mło­dzian i zwy­czaj­nie zdę­biał. Pru­jąc do­tych­czas kur­wy w fran­cu­skiej sto­li­cy, Nie miał ni­g­dy trud­no­ści z wło­że­niem do pi­czy, Ta wi­docz­nie nie zna­ła ku­ta­sa żad­ne­go, Więc gdzież­by mógł się zmie­ścić taki chuj jak jego. Bo nie było pod­ów­czas po­śród wszyst­kich lu­dzi, Ani w Pol­sz­cze, ni w Li­twie, ni na świę­tej Żmu­dzi, Ani wśród drob­ne szlach­ty, ni wiel­kich dzie­dzi­ców, Ani wśród Ho­resz­ków, ani wśród So­pli­ców, Ani wśród Ra­dzi­wił­łów ksią­żąt prze­po­tęż­nych, Ani wśród Do­brzyń­skich, zna­ko­mi­tych męż­nych, Ni wśród Bart­ków i Mać­ków bra­ci do­bo­ro­wej, Ni wśród ca­łej roz­licz­nej szlach­ty za­ścian­ko­wej, Ni­ko­go, kto by chu­ja ta­kie­go po­sia­dał. Dum­ny zeń był Ta­de­usz i dziel­nie nim wła­dał. A do dumy ta­ko­wej miał słusz­ne po­wo­dy, Bo na chu­ju mógł pod­nieść peł­ne wia­dro wody. Chuj Ta­de­usza mie­rzył je­de­na­ście cali, Gru­by jak ręka w ki­ści, twar­dy jak ze sta­li, Za­har­to­wa­ny w tru­dzie, co rzad­ko się kła­dzie Zdob­ny w dwa wiel­kie jaja, jak dwa jabł­ka w sa­dzie. Je­den tyl­ko Ger­wa­zy za cza­sów mło­do­ści. Sły­nął rów­nież z ku­ta­sa po­dob­nej wiel­ko­ści. I dziś jesz­cze żar­tu­jąc, szlach­ta się py­ta­ła, Co ma więk­sze Ger­wa­zy, Scy­zo­ryk czy wała. Otóż tego to chu­ja chciał Ta­de­usz Zosi Na siłę we­pchnąć, ona śmie­chem się za­no­si Zo­sień­ka, tak się bawi, śmie­je do roz­pu­ku I jak dzie­cin­ka woła: a kuku, a kuku. Na­gle, schwy­ciw­szy zręcz­nie ku­ta­sa do ręki, Za­nu­ci­ła prze­kor­nie sło­wa tej pio­sen­ki: Do dziu­ry mysz­ko, do dziu­ry, Bo cię tam zła­pie kot bury, A jak cię zła­pie w pa­zur­ki To cię obe­drze ze skór­ki. Mysz­ko? - za­krzyk­nie mło­dzian A cóż to za myśl dzi­ka Prze­zy­wać tu od my­szek tego roz­bój­ni­ka. Jak ci mysz­kę po­ka­żę, za­raz po­ża­łu­jesz, Do dziu­ry ją za­pę­dzasz? za­raz ją po­czu­jesz. To mó­wiąc po­wstał z łóż­ka i wy­szedł z po­ko­ju Do przed­sion­ka, gdzie sta­ła becz­ka peł­na łoju, Peł­ną ręką za­czerp­nął, prze­tłu­ścił ku­ta­sa, Że się błysz­czał jak wiel­ka, czer­wo­na kieł­ba­sa. Co na Wiel­ka­noc wisi na sznu­rze w ko­mo­rze. Do po­ko­ju po­wró­cił, za­raz legł na łoże, Po­ma­cał dziur­kę ręką, pal­ca­mi po­sze­rzył, Przy­tknął rów­no ku­ta­sa, po­pchnął i ude­rzył, Roz­war­ły się po­dwo­je, coś tam z ci­cha trza­sło I wje­chał ku­tas w piz­dę, jak nóż wjeż­dża w ma­sło. Za­bo­la­ło Zo­sień­kę, aż się po­pła­ka­ła, Rą­czę­ta za­ła­mu­jąc gwał­tow­nie krzy­cza­ła: Wyjm pan, wyjm to na­tych­miast, to okrop­nie boli! Ta­de­usz jej nie słu­cha, lecz je­bie po­wo­li, Ręce pod pup­kę wło­żył i moc­no je złą­czył, Dy­mał, rą­bał, chę­do­żył, aż na­resz­cie skoń­czył. Pięć razy tę za­ba­wę ra­do­sną po­wtó­rzył, Pięć razy też się spu­ścił, aż się w koń­cu znu­żył. Żonę na bok od­rzu­cił niby sprzęt zu­ży­ty, Lecz ku­tas jesz­cze ster­czał, wiel­ki, cho­ciaż syty. Wnet też świ­tać po­czę­ło, Ta­de­usz zmę­czo­ny, Jak na męża przy­sta­ło, legł dupą do żony. Koł­drę na grzbiet na­cią­gnął, po ja­jach się po­dra­pał, Twarz do ścia­ny ob­ró­cił i gło­śno za­chra­pał.

  • Data dodania: 2023-06-07 11:36:21 Ocena: pozytywna

    Ale Zo­sień­ka nie śpi, le­żąc na po­sła­niu, Oczę­ta ma otwar­te, ni my­śli o spa­niu. Przed­tem, dzie­wi­cą bę­dąc, tak strasz­nie się bała, Lecz te­raz gdy po­zna­ła, to by jesz­cze chcia­ła, Chce obu­dzić mał­żon­ka, lecz Ta­de­usz chra­pie, Tuli się więc do nie­go, za ku­ta­sa ła­pie, Do góry go unio­sła, pal­ca­mi uję­ła, Wresz­cie głów­kę schy­li­ła i do buzi wzię­ła. Jak dzie­cię przez cu­me­lek ssie z bu­tel­ki mle­ko, Tak Zo­sia Ta­de­usza draż­ni tą mi­ne­tą. I cho­ciaż nie wpra­wio­na, wca­le się nie dła­wi... Zbu­dził się tedy mło­dzian i z uśmie­chem pra­wi: Mó­wił ka­pi­tan Ry­kow, ja po­wta­rzam pięk­nie, Baby chu­jem nie strasz­cie, bo się go nie zlęk­nie. Póki chuj opad­nię­ty, to się baba boi, Ale weź go na ję­zyk, a od razu stoi. I mó­wią, że Su­wo­row rzekł raz: Mili moi, U naj­więk­szych ry­ce­rzy chuj się baby boi. Lecz chcia­łem ci przy­po­mnieć, bez two­jej ura­zy, Żem się tej nocy spu­ścił rów­no sześć razy. Trze­ba chu­ja oszczę­dzać, po­zwól mu od­sap­nąć, Mogę ci, je­śli pra­gniesz, znów mi­ne­tę chlap­nąć, Lecz le­piej daj mu spo­cząć, póź­niej znów ko­cha­nie Weź go zno­wu do buzi, a na pew­no sta­nie. I wów­czas ci po­ka­żę fi­gle roz­ma­ite, Któ­re to fi­gle kształ­cą i pi­czę i pytę: Przed lu­strem, na sie­dzą­co, albo na sto­ja­ka, Lub też kon­no na chu­ju, na boku, na raka, A moż­na mię­dzy cyc­ki, lub też na pod­nie­tę, Nie za­szko­dzi wy­ko­nać po­dwój­ną mi­ne­tę, Je­śli wiesz, co to zna­czy... Lecz Zo­siu ko­cha­na Za­nim się za­ba­wi­my, za­cze­kaj do rana. A gdy tak do niej mó­wił oczę­ta przy­mknę­ła I tu­ląc się do męża ci­chut­ko za­snę­ła. I śni­ła o nie­zmier­nych roz­ko­szach za­mę­ścia, Któ­rych za­zna przez lata mał­żeń­skie­go szczę­ścia.

  • Data dodania: 2023-06-07 11:36:53 Ocena: pozytywna

    Mrok wie­czor­ny, - bab­cia siwa przy ko­min­ku gło­wą kiwa. Nos jak ha­czyk, - oku­la­ry, Coś tam mru­czy babsz­tyl sta­ry. Snu­je baj­dy nie­stwo­rzo­ne, O kró­lew­nie Piz­do­lo­nie, O trzech bra­ciach jak nie­wie­lu, O ma­tu­li ich z bur­de­lu, Opo­wia­da sta­re dzie­je... A na dwo­rze wi­cher wie­je. Siądź­cie spo­łem pan­ny, smy­ki, Mło­do­jeb­ce, sta­re pry­ki I nad­staw­cie do­brze uszy! Choć na polu śnie­żek pró­szy. W domu cie­pło i wy­god­nie... Zo­staw pan w spo­ko­ju spodnie! Bo za­wo­łam za­raz Mamy!... Sza! Uwa­ga! Za­czy­na­my! Za mo­rza­mi, za rze­ka­mi, Za la­sa­mi, za gó­ra­mi, Żył przed bar­dzo wie­lu laty, Król po­tęż­ny i bo­ga­ty, Do­bro­tli­wy, szczo­dro­bli­wy, Ale bar­dzo nie­szczę­śli­wy, Cią­gle smut­ny i zmar­twio­ny Z winy cór­ki Piz­do­lo­ny, Co choć bar­dzo pięk­na, miła, Lecz... nad­mier­nie się kur­wi­ła. A da­wa­ła bez wy­bo­ru I ry­ce­rzom, pa­nom dwo­ru, I ku­cha­rzom, i kuch­ci­kom, Gierm­kom, ciu­rom, pi­sar­czy­kom, Na le­żą­co, na sto­ja­ka, W dupę, w cyc­ki i na raka. Czy na dwo­rze, czy w sa­lo­nie, Czy w klo­ze­cie, czy na tro­nie, W każ­dej chwi­li, w każ­dym cza­sie Wciąż my­śla­ła o ku­ta­sie. Próż­no mó­wił jej król sta­ry, Że we wszyst­kim trze­ba mia­ry, Nie wy­pa­da bo­wiem pan­nie Da­wać dupy bez­u­stan­nie. Na nic się to wszyst­ko zda­ło, Wciąż jej chu­ja było mało I na ca­łym kró­la dwo­rze Nikt chę­do­żyć już nie może. Wszy­scy byli roz­je­ba­ni. Na­wet księ­żą ka­pe­la­ni. Raz ją tak swę­dzia­ła dupa. Że zgwał­ci­ła aż bi­sku­pa, A gdy ten ją zdup­czył mar­nie - Po­szła da­wać pod la­tar­nię. Aż do tego do­szło wresz­cie, że z bur­de­lów wszyst­kich w mie­ście Od ku­rew­skiej ca­łej na­cji Przy­szły kur­wy w de­le­ga­cji. Ta naj­bar­dziej roz­je­ba­na, Padł­szy przed nim na ko­la­na, Z tru­dem tłu­miąc rzew­ne łka­nie Rze­kła: "Kró­lu nasz i Pa­nie! Ty pa­nu­jąc od lat wie­lu Oj­cem by­łeś dla bur­de­lu. Bur­de­lo­wy cech upa­da Kur­wom gro­zi dziś za­gła­da! Upa­da­ją oby­cza­je! Two­ja cór­ka dupy daje! Na uli­cy bez pie­nię­dzy, Przez co wpy­cha nas do nę­dzy. Nikt nas dziś już nie pier­do­li, Bo dar­mo­chę każ­dy woli! A więc naj­ja­śniej­szy pa­nie, Spra­wie­dli­wość niech się sta­nie!" Król na łzy ku­rew­skie czu­ły, Ka­zał dać ze swej szka­tu­ły Każ­dej kur­wie po du­ka­cie... Po czym za­mknął się w kom­na­cie W nocy zaś przy­wo­łał swe­go Astro­lo­ga na­dwor­ne­go, By ten pa­trząc w gwiezd­ne szla­ki Zna­lazł wresz­cie spo­sób jaki, By kró­lew­nę moż­na było Do­bro­wol­nie, czy też siłą Wró­cić znów do cno­ty gra­nic, A gdy to się nie zda na nic, Niech przy­naj­mniej w swo­jej sfe­rze Ob­łap­ni­ków so­bie bie­rze... Więc astro­log wziąw­szy lupę, Zaj­rzał raz kró­lew­nie w dupę, Dwa­kroć cyr­klem piz­dę zmie­rzył, Po czym za­mknął się w swej wie­ży. Tak był w pra­cy po­grą­żo­ny, Taki przy tym roz­tar­gnio­ny, że szu­ka­jąc praw­dy na nie­bie W roz­tar­gnie­niu srał pod sie­bie. Krę­cił, wier­cił te­le­sko­pem, Wresz­cie wró­cił z ho­ro­sko­pem I rzekł: "Smut­ną wieść, nie­ste­ty ob­ja­wi­ły mi pla­ne­ty, Że kró­lew­ny nic nie wstrzy­ma. Na jej szał le­kar­stwa ni ma! Chy­ba, że się znaj­dzie jaki, Tęgi je­bak nad je­ba­ki, Któ­ry ją tak ze­rżnie pięk­nie, Że kró­lew­nie pi­cza pęk­nie! Żywym ogniem się za­pa­li, Na ka­wał­ki się roz­wa­li. Wte­dy bę­dzie piz­do­lo­na Z cza­ru swe­go wy­zwo­lo­na! I znów sta­nie się pra­wicz­ką Z ma­lu­sień­ską, cia­sną picz­ką." Król, choć pła­kał ze zmar­twie­nia, Za­mknął cór­kę do wię­zie­nia, By się wię­cej nie pusz­cza­ła. Tam co­dzien­nie do­sta­wa­ła, Prócz świet­ne­go utrzy­ma­nia, Ty­siąc świec do brandz­lo­wa­nia, Wa­ze­li­ny becz­kę całą... Lecz jej tego było mało. Cią­gle pła­cze, cią­gle krzy­czy: To za mało dla mej pi­czy! Wszyst­kim było ogło­szo­ne Że kto zba­wi Piz­do­lo­nę Ten do­sta­nie ją za żonę I po­dzie­li się kró­le­stwem by raz skoń­czyć z tym ku­re­stwem... Więc zjeż­dża­ją się je­ba­cze, Cza­ro­dzie­je, za­kli­na­cze, I ry­ce­rze, kró­le­wi­cze, By kró­lew­nie ze­rżnąć pi­czę! Każ­dy swo­ich sił pró­bu­je, Lecz choć tę­gie mie­li chu­je Na nic się to wszyst­ko zda­ło, Bo kró­lew­nie wciąż za mało. Król gdy wi­dział co się dzie­je Stra­cił cał­kiem już na­dzie­ję, Pła­kał, mar­twił się dzień cały Aż mu jaja po­si­wia­ły Bo już siwy był na gło­wie. ...A tym­cza­sem he­rol­do­wie Wie­ści dziw­ne roz­gła­sza­li Co­raz da­lej, da­lej, da­lej... Aż do­tar­ły hen da­le­ko, Gdzie za siód­mą górą, rze­ką, Sta­ła so­bie mała chat­ka, W niej miesz­ka­ła sta­ra mat­ka Wraz z sy­na­mi swy­mi trze­ma, Któ­rym rów­nych w świe­cie nie ma. Każ­dy dziel­ny, tęgi, zwin­ny, ale każ­dy z nich był inny I w tym nie ma nic dziw­ne­go: Każ­dy z ojca był in­ne­go, Bo w mło­do­ści swo­jej cza­sie Mat­ka strasz­nie pusz­cza­ła się. Była stróż­ką przy bur­de­lu I ko­chan­ków mia­ła wie­lu. Syn naj­star­szy miał chuj dłu­gi I gru­by na kształt ma­czu­gi, A po bo­kach jego były jak po­stron­ki - gru­be żyły, Ja­kieś sęki, ja­kieś guzy - Jaja miał jak dwa ar­bu­zy! A że cią­gle mu bez mała ta ogrom­na pyta sta­ła, Chu­jo­gro­mem go na­zwa­no. Piz­do­li­za no­sił mia­no Syn na­stęp­ny, bo li­za­nie Sta­wiał wy­żej nad je­ba­nie, I nie było mi­strza w świe­cie, Co by spro­stał mu w mi­ne­cie. Cie­szą mat­kę ta­kie dzie­ci, Lecz nie­ste­ty - smu­ci trze­ci, Któ­ry rodu był za­ka­łą, Bo miał kuś­kę cał­kiem małą, A cie­niut­ką na kształt gliz­dy I nie pa­lił się do piz­dy. Do­brze, gdy z mat­czy­nej woli Raz na mie­siąc po­pier­do­li. A że mało tak ob­ła­pia, Bra­cia mie­li go za ga­pia. No i mat­ka na­wet cza­sem Na­zy­wa­ła go Głup­ta­sem. Tak im słod­ko ży­cie idzie, Ani w zbyt­ku, ani w bie­dzie. Star­sze bo­wiem dwa chło­pa­ki Za­ra­bia­li w spo­sób taki, że po­boż­ne, star­sze pa­nie Bra­ły ich na utrzy­ma­nie. A i mat­ka, cho­ciaż sta­ra, Też da­wa­ła za ta­la­ra. Tyl­ko trze­ci syn - wy­skro­bek Wy­pi­nał się na za­ro­bek. Że nie udał się nie­wia­stom, Da­wał dupy pe­de­ra­stom I ku wiel­kiej mat­ki zło­ści Nie brał nic od swo­ich go­ści... Tak im się więc do­brze żyło, I wy­god­nie, do­brze, miło. Aż do­tar­ła i w ich stro­ny Wieść o lo­sie Piz­do­lo­ny. Na za­ro­bek więc ła­ko­ma woła mat­ka Chu­jo­gro­ma I tak rze­cze: "Ty, mój synu Idź! Do­ko­naj tego czy­nu! Gdy spier­do­lisz Piz­do­lo­nę To do­sta­niesz ją za żonę. Pół kró­le­stwa two­im bę­dzie! Tak kró­lew­skie brzmi orę­dzie." Syn usłu­chał rady mat­ki. Za­raz wło­żył czy­ste gat­ki. Wy­mył chu­ja - i bez zwło­ki Raź­no ru­szył w świat sze­ro­ki... A gdy przy­był do sto­li­cy, Za­raz po­szedł do ciem­ni­cy Gdzie się świe­cą, roz­kra­czo­na, brandz­lo­wa­ła Piz­do­lo­na. Pyta dę­bem mu sta­nę­ła, Więc się ostro wziął do dzie­ła I za pierw­szym szto­sem leci Bły­ska­wicz­nie dru­gi, trze­ci, Czwar­ty, pią­ty - aż na­resz­cie Wy­rżnął szto­sów ty­siąc dwie­ście I utra­cił siłę całą - Lecz kró­lew­nie wciąż za mało! Tak był po­tem osła­bio­ny, Że zleźć nie mógł z Piz­do­lo­ny, Aż mu­sia­ły dwor­skie ciu­ry Ścią­gnąć go za dupę z dziu­ry, I za­nie­śli omdla­łe­go, Do szpi­ta­la zam­ko­we­go. A kró­lew­na cią­gle krzy­czy, Że to mało dla jej pi­czy! Pręd­ko, pręd­ko baśń się baje, Nie tak pręd­ko ku­tas sta­je, Baśń się baje, czas ucie­ka, Chu­jo­gro­ma mat­ka cze­ka, W koń­cu mar­twić się za­czy­na - Że nie wi­dać skur­wy­sy­na... Aż ją do­szły strasz­ne wie­ści... Po­wstrzy­mu­jąc łzy bo­le­ści, Piz­do­li­za do się wzy­wa I w te sło­wa się od­zy­wa: - "Bra­tu, rzecz to nie do wia­ry, Nie po­wio­dły się za­mia­ry. Ku­tas zmar­niał mu, nie­ste­ty - Idź więc ty, spró­buj mi­ne­ty!" I Piz­do­liz wnet bez zwło­ki, Ru­szył pręd­ko w świat sze­ro­ki. W koń­cu za­szedł do sto­li­cy. Tam się udał do ciem­ni­cy, Gdzie się świe­cą, roz­kra­czo­na, Brandz­lo­wa­ła Piz­do­lo­na. Za­raz ją za pi­czę ła­pie I mi­ne­tę tęgo chla­pie Ję­zyk jego na kształt węża To się sprę­ża, to roz­prę­ża, To się wije jak sprę­ży­na, W piz­dę wwier­cać się za­czy­na, To po wierz­chu, to od środ­ka. Krę­ci na kształt ko­ło­wrot­ka, To się zwi­ja znów jak fry­ga, że gdy pa­trzeć - w oczach miga. Doba tak za dobą mija, On ję­zo­rem wciąż wy­wi­ja. Lecz z nim tak­że to się sta­ło Że utra­cił siłę całą. Więc i jego dwor­skie ciu­ry ścią­gnę­ły za dupę z dziu­ry, I wy­nio­sły omdla­łe­go, Do szpi­ta­la zam­ko­we­go. A kró­lew­na cią­gle krzy­czy, Że to mało dla jej pi­czy! Pręd­ko, pręd­ko baśń się baje, Nie tak pręd­ko ku­tas sta­je, Baśń się baje, czas ucie­ka, Piz­do­li­za mat­ka cze­ka, I już mar­twić się za­czy­na - Bo nie wi­dać skur­wy­sy­na... W koń­cu wi­dząc, że nie wra­ca My­śli: "Na nic moja pra­ca... Bied­na dola jest mat­czy­na. Oto już dru­gie­go syna Losy wzię­ły mi zdra­dziec­ko! Jed­no mi zo­sta­ło dziec­ko, I do tego cał­kiem głu­pie". ...Głup­tas miał to wszyst­ko w du­pie. Raz spo­koj­nie po je­dze­niu Chciał po­chra­pać so­bie w cie­niu. Coś mu jed­nak spać nie daje, Coś go cią­gle gry­zie w jaje. Więc się pręd­ko zry­wa z tra­wy, W por­t­ki pa­trzy się cie­ka­wy A tu się po ja­jach szwen­da Niby chra­bąszcz - wiel­ka men­da! Głup­tas już roz­pi­nał ga­cie, By ją zgu­bić w sub­li­ma­cie, Gdy wtem men­da nie­szczę­śli­wa Ludz­kim gło­sem się od­zy­wa: "Nie za­bi­jaj chłop­cze luby! Cze­mu pra­gniesz mo­jej zgu­by? Men­da też stwo­rze­nie boże, Że ina­czej żyć nie może I że cza­sem w jajo utnie - Nie gub­że jej tak okrut­nie!" Głup­tas to ser­ca bie­rze, My­śli so­bie: "Bied­ne zwie­rzę, Że mnie utniesz, cóż to złe­go? Prze­cież nie zjesz mnie ca­łe­go... A po­cier­pieć cza­sem mogę Idź więc da­lej w swo­ją dro­gę!" A tu na­gle men­da zni­ka I zmie­nia się w cza­row­ni­ka, Cza­row­ni­ka - cza­ro­dzie­ja, I do swe­go do­bro­dzie­ja, Co się w stra­chu z miej­sca zry­wa, W ta­kie sło­wa się od­zy­wa: - "Że li­to­ści mia­łeś wzglę­dy Dla bez­bron­nej, sła­bej men­dy I żeś jej da­ro­wał ży­cie - Wy­na­gro­dzę cię so­wi­cie. Dam ja ci wska­zów­ki pew­ne jak spier­do­lić masz kró­lew­nę. Sił twych mało tu po­trze­ba Jest kon­do­na - sa­mo­je­ba, Któ­ry ma tę dziw­ną siłę, Że gdy wło­żysz na swą żyłę I roz­ka­żesz - on za cie­bie sztos za szto­sem cią­gle je­bie Cza­ro­dziej­ską mocą cud­ną! Ale zdo­być go jest trud­no... Dupa strze­że go za­klę­ta, Na prze­chod­niów wciąż wy­pię­ta, Z któ­rej mocą złe­go du­cha Usta­wicz­nie ogień bu­cha. I czy z bli­ska, czy z da­le­ka, Żarem swo­im wszyst­ko spie­ka. I w tym moc­nym, wiel­kim ża­rze Dupa się ca­ło­wać każe, Lecz gdy po­wiesz do niej sło­wa: - "Niech się ogień w du­pie scho­wa! Sama się po­ca­łuj wła­śnie!" - Wte­dy ogień w du­pie zga­śnie. I po­wo­li, z do­brej woli, Kon­don za­brać ci po­zwo­li. Za twą do­broć ja ci mogę Do tej dupy wska­zać dro­gę. Weź ten kłę­bek z sobą ra­zem, On ci bę­dzie dro­go­wska­zem! Rzuć na zie­mię i idź wszę­dzie, Gdzie się kłę­bek to­czyć bę­dzie. Lecz pa­mię­taj za­wsze świę­cie Cza­ro­dziej­skie to za­klę­cie!" Tu cza­row­nik, niby mara, Zniknł i roz­wiał się jak para. Głup­tas wsta­je ucie­szo­ny, Bie­rze kłę­bek, roz­ba­wio­ny, I nie mó­wiąc nic ni­ko­mu Po kry­jo­mu zni­ka z domu. Pręd­ko, pręd­ko baśń się baje, Nie tak pręd­ko ku­tas sta­je. Głup­tas idzie, nie usta­je, Co­raz nowe mija kra­je. Gdy stu gra­nic mi­nął słu­py Za­szedł wresz­cie aż do dupy, Z któ­rej ogień wiecz­ny try­ska. A pod­szedł­szy do niej z bli­ska, Roz­ża­rzo­nej nad po­ję­cie, Cza­ro­dziej­skie swe za­klę­cie Głup­tas z ca­łej siły wrza­śnie: "Sama się po­ca­łuj wła­śnie!..." Wte­dy dupa za­wsty­dzo­na, Pu­ści­ła go do kon­do­na. Więc z kon­do­nem, ucie­szo­ny, Pę­dzi wnet do Piz­do­lo­ny. A gdy przy­był do sto­li­cy, Za­raz po­szedł do ciem­ni­cy, Gdzie się świe­cą, roz­kra­czo­na, Brandz­lo­wa­ła Piz­do­lo­na. Wkła­da kon­don na ku­ta­sa I... O dzi­wo! U głup­ta­sa Chuj, co za­wsze był jak z cia­sta, Na ol­brzy­ma się roz­ra­sta! Na sto chu­jów się roz­dzie­la Każ­dy gru­by, jak ta bela, Każ­dy twar­dy, jak ze sta­li, Każ­dy dłu­gi na sto cali! Wszyst­kie chu­je z ca­łej siły Na kró­lew­nę się rzu­ci­ły, Każ­dy się jej w pi­czę wwier­ca, Każ­dy koń­cem się­ga ser­ca, Każ­dy jej się w pi­czy grze­bie, Każ­dy je­bie, je­bie, je­bie... Głup­tas leży bez wy­sił­ku, Cza­sem klep­nie ją po tył­ku Cza­sem w cyc­ki po­ca­łu­je, A sa­mo­jeb pi­czę pru­je. Aż kró­lew­na Piz­do­lo­na Zchę­do­żo­na, spier­do­lo­na, Ze zmę­cze­nia le­d­wo żywa, Krzy­czy: - Cipa się roz­ry­wa! Ta­kie przy tym tar­cie było, Aż się w pi­czy za­pa­li­ło. By uga­sić po­żar cia­ła, Straż zam­ko­wa przy­je­cha­ła Z to­po­ra­mi, z bo­sa­ka­mi, Si­kaw­ka­mi i ku­bła­mi, Sło­wem - z ca­łym in­wen­ta­rzem Uży­wa­nym przy po­ża­rze. I po dłu­giej, cięż­kiej pra­cy Uga­si­li ją stra­ża­cy. Tak zo­sta­ła Piz­do­lo­na Z cza­ru swe­go wy­ba­wio­na, I znów sta­ła się pra­wicz­ką Z ma­lu­sień­ką, cia­sną picz­ką. Głup­tas do­stał zaś w po­dzię­kę Pół kró­le­stwa i jej rękę. Król był taki ucie­szo­ny, Ze zba­wie­nia Piz­do­lo­ny, Że po­mi­mo swej sta­ro­ści Ka­pu­cy­na rżnął z ra­do­ści, Tak się zno­wu po­czuł mło­dy Po­tem zaś wy­pra­wił gody Głup­ta­so­wi z Piz­do­lo­ną - Mnie na gody za­pro­szo­no. Więc jak mó­wię, też tam by­łam. Ja­dłam, pi­łam, pier­do­li­łam, Ba­wi­łam się z nimi spo­łem, Aż za­snę­łam gdzieś pod sto­łem... Tu baj­ka do­bie­ga koń­ca Już za oknem pa­trzeć słoń­ca Przy ko­min­ku bab­cia siwa Coś mam­ro­cze, gło­wą kiwa Da­jąc dzia­twie po­ucze­nia O roz­ko­szach chę­do­że­nia. Któ­rych i Wam czy­tel­ni­cy Au­tor tej po­wiast­ki ży­czy!

  • Data dodania: 2023-06-07 12:10:25 Ocena: pozytywna

    uaaa bogato fan fredry

  • Data dodania: 2023-06-15 13:34:57 Ocena: pozytywna

    Pozdrawiamy stali klienci

  • Data dodania: 2023-06-18 19:53:28 Ocena: pozytywna

    s pozdravem a děkuji za dochvilnost

  • Data dodania: 2023-06-28 13:33:18 Ocena: pozytywna

    Polecamy .bdb jakosc wykonania

  • Data dodania: 2023-08-17 17:27:54 Ocena: negatywna

    Janusz Magiera partacz

  • Data dodania: 2023-08-17 17:28:41 Ocena: negatywna

    Odradzam każdemu

  • Data dodania: 2023-08-17 17:29:03 Ocena: negatywna

    Unikaj z daleka

  • Data dodania: 2023-08-17 17:29:57 Ocena: negatywna

    Domaga się rzeczy za które nie zapłacił

  • Data dodania: 2023-08-17 17:31:53 Ocena: negatywna

    Robi nieterminowo i zachowuje się jak cham

  • Data dodania: 2023-08-17 17:41:42 Ocena: negatywna

    Janusz Magiera, Spadochroniarzy 49 42-202 Częstochowa. Partacz który prowadzi działalność bez rejestracji firmy. Zdecydowanie odradzam wszelkie kontakty.

  • Data dodania: 2023-08-27 10:02:56 Ocena: pozytywna

    drodzy czytajacy :) jestem wlascicielem tego numeru :) cala kampania ujawniania moich dawnych danych osobowych tyczy się próby wymuszenia terroryzmem zmiany NEGATYWNEGO KOMENTARZA - OWY pan który to pisze - biznesmen haker chińszczyzny ma takich komentarzy negatywnych na allegro całkiem sporo i przybywa nowych - walczy wiec w ten sposób bym usunął mój komentarz który z tamtąd nie zniknie bo po to są by chronić ludzi przed takimi handlarzynami . wobec pana toczy się już kilka działań prawnych i lokalnie i na jego podwórku za granica wiec nie dziwcie się ze nagle negatywy pojawiają się jednym ciągiem :) ot miał zły dzień na szczęście UODO jest międzynarodowe i owy pan z tego pan nie ucieknie. ujawnianie danych osobowych jest przestępstwem karanym w calej UE a ślady są regularnie zabezpieczane przez odpowiedni organ

  • Data dodania: 2023-08-27 11:12:31 Ocena: pozytywna

    do właściciela numeru - daj sobie spokój - cala sprawa jest blacha i nic ci to nie zaszkodzi - rób swoje

  • Data dodania: 2023-08-27 16:49:23 Ocena: pozytywna

    Calkowicie przypadkiem ale dolacze sie Ten "pan negatyw" musi mieć wielki pustostan w głowie . Przykre. Typowy hejt. W 14 minut tyle kreatywności. Piszę o partaczach i nieterminowośc, cos o domagamiach ale coś chyba nic nie wie tylko leje żółci w klawiaturę....... podziwiam

  • Data dodania: 2023-08-31 15:27:08 Ocena: pozytywna

    Polecamy , jakość na plus od lat wspolpracujemy

  • Data dodania: 2023-09-03 18:12:26 Ocena: pozytywna

    коментар ввічливості. Вітаю, дякую за допомогу, поради та професіоналізм. будемо рекомендувати друзям.

  • Data dodania: 2023-09-05 18:33:11 Ocena: pozytywna

    5 dla antka

  • Data dodania: 2023-09-09 12:19:17 Ocena: pozytywna

    Dzieki za pomoc - radek

  • Data dodania: 2023-09-10 21:05:00 Ocena: pozytywna

    a my bardzo polecamy :) cala gorna kawalkada to jakis zart jakiegos smutnego jego moscia :)

  • Data dodania: 2023-09-21 18:03:23 Ocena: pozytywna

    polecamy

  • Data dodania: 2023-09-23 10:05:11 Ocena: pozytywna

    5+ można polecić każdemu

  • Data dodania: 2023-09-29 09:14:29 Ocena: pozytywna

    pozdro antoni

  • Data dodania: 2023-10-02 22:31:50 Ocena: pozytywna

    jak wyzej na plus

  • Data dodania: 2023-10-10 20:27:13 Ocena: pozytywna

    polecamy antuana

  • Data dodania: 2023-10-11 15:47:07 Ocena: pozytywna

    Anton daje rade

  • Data dodania: 2023-10-13 20:33:43 Ocena: pozytywna

    Polecam odbiory nawet w piatek 13 :)

  • Data dodania: 2023-11-12 09:54:40 Ocena: pozytywna

    pozdrawiamy z hiszpanii

  • Data dodania: 2023-12-23 07:17:05 Ocena: pozytywna

    Pozdrawiamy i dziekujemy

  • Data dodania: 2024-01-02 12:00:41 Ocena: pozytywna

    polecamy - dzięki za naprawę 2 stycznia :)

  • Data dodania: 2024-01-15 17:11:05 Ocena: pozytywna

    serdecznie polecamy z cieplej portugalii - dziekujemy - są piękne

  • Data dodania: 2024-01-21 10:14:26 Ocena: pozytywna

    JW - polecamy - zwłaszcza Antosia

  • Data dodania: 2024-04-07 22:03:10 Ocena: pozytywna

    kokosowo na plus

  • Data dodania: 2024-09-20 19:41:56 Ocena: pozytywna

    polecamy antka



Dodaj komentarz
* Treści wulgarne będą automatycznie blokowane
Ocena:
Zmień obrazek




Baza-telefonow.pl - 2016
Informujemy, że nasza strona internetowa wykorzystuje pliki cookies przede wszystkim po to, aby dostosować treść i wygląd witryny do Państwa oczekiwań i potrzeb jak również do celów marketingowych i statystycznych. Dalsze korzystanie z naszej witryny, bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza, że akceptują Państwo politykę stosowania plików cookies.